czwartek, 30 października 2008


DO M. jaki to smutny zbieg liter,wszystko co chcę napisać do Ciebie mogłabym napisać do Niego...w przeciągu jednego roku można zakwitnąć i stać się żywym cieniem,znasz to?
.........ciepło i zapach świec,poranki witane czułością nieskończonej nocy,ptasie mleczko popijane wódką,w śniegu orzeł do bólu brzucha,pończochy,szpilki,oderwane guziki...
i oddycham tak powietrzem,które nagle i niespodziewanie skończyło się dla Ciebie,choć butla wyglądała na pojemną,niebieski kolor zamazał ostrożność...
jeszcze oddycham...choć tlenu z każdą sekundą mniej,walczę,ale najmniejszy ruch piersi pozbawia mnie siły...i teraz ja jestem żywym cieniem,choć przed rokiem miał jasne włosy i drobniejsze kości...
nawet nie byłam lekarstwem,przyniosłam tylko skutki uboczne.....................

czwartek, 9 października 2008

wojna


walka na ziemi i w niebie,przeciwko sobie samej i o siebie...i walka o święte cele...i o wieczne nadzieje
walka o z łóżka wstanie,kolejny taniec w cyrku zdarzeń i walka o strzępek marzeń...

jakie tu echa gniewne,zwątpienia rozległe i słone wieczory...stany przewlekłej ciszy a życie przez palce mi płynie w nicość...walka o czas utracony

jakie tu żale tłustych wspomnień o wszystkim, czego nie umiałam oswoić...

wyobraźnia,gdy przymiera głodem zaprzestaje prowadzenia wojen...

Roguc